przypomniało mi się gdy chodziliśmy po domu to zaóważyłem że w salonie był kominek, czym prędzej tam pobiegliśmy i zaóważyliśmy że w kominku była jakas wajcha, ona otworzyła jakąs klape w ścienia, tam było zejście... do piwnicy. piwnica to był jeden długi korytarz, do momentu, nagle znaleźliśmy się w jednym pokoju z tym... z tą wielką postacią którą widzieliśmy w lesie, która zabiła tego chłopca, tego Potwora
,
bez namysłu złapalem siekiere leżącą na podłodze i odciołem temu czemus głowe, nagle usłyszałem "tak sie nie robi, to boli" słowa te wypowiedzianie jakby przez małą dziewczynkę, w jednym momencie z ziemi wyrosły trzy takie potwory, a my rzuciliśmy się do ucieczki, uciekalismy i uciekaliśmy, i dotarliśmy do schodow
na koncu pokoju stała ona, małą dziewczynka, powiedziała że on należy do niej, zaśmiała się a my zemdleliśmy obudziliśmy się rankiem w tym samym miejscu w którym ostatni raz widzieliśmy Wojtka, a on stał nad nami. Wszyscy myslelismy ze to sen jednak w ręce miałem kamere, a na niej były zdjęcia, masa zdjec zrobionych w tym domu, jednak wszystkie zdjęcia nie robione przeze mnie znikneły.